Po dłuższej przerwie powróciłem do budowy swojej węglarki. Tym razem przyszła pora na jej malowanie.
Pomimo tego, że model przeleżał w szufladzie ponad 5 miesięcy, nie wymagał żadnego specjalnego przygotowania. Zaraz bowiem po zakończeniu lutowania wagonu, po jego umyciu i odtłuszczeniu, pokryłem cały model podkładem do metalu – specyfikiem Mr METAL PRIMER. Ten przeźroczysty specyfik jest na tyle uniwersalny, że stanowi nie tylko podkład pod farbę, lecz także zabezpieczył niemalowany metal przed korozją zupełnie jak lakier nawierzchniowy.
Malowanie węglarki przeprowadziłem nietypowo – w kilku etapach. Jednym z powodów było to, że cały model (za wyjątkiem wózków) jest w jednym kawałku i w związku z tym na każdym etapie malowania trzeba zapewnić suche miejsca do uchwycenie modelu. Drugim powodem była chęć poeksperymentowania z różnymi sposobami malowania.
Na pierwszy ogień poszło więc podwozie węglarki oraz wózki, którym to elementom nadałem klasyczne malowanie na kolor czarny mat. Po całkowitym wyschnięciu farby nałożyłem na podwozie dość obfitą patynę, a następnie całe podwozie z wózkami pokryłem matowym lakierem nawierzchniowym. W gwinty nakrętek, służących do mocowania wózków wkręciłem dwie śrubki, które od tej pory mają służyć za uchwyty do trzymania modelu podczas dalszego malowania
Malowanie nadwozia było nieco bardziej skomplikowane. Ponieważ model ma przedstawiać wyeksploatowany wagon, dlatego został on wykończony w różnorakie ślady napraw i uzupełniania malatury wagonu. W tym celu wszystkie miejsca, w których miały zostać umieszczone takie ślady, pomalowałem w łaty o różnych odcieniach brązu – od jasno beżowego aż do czerwieni tlenkowej. Następnie wybrane miejsca zamaskowałem prostokątnymi kawałkami taśmy maskującej. Dopiero tak przygotowany model pokryłem w całości kolorem zasadniczym, czyli rdzawym Humbrolem 113, podobnie jak to miało miejsce w przypadku wcześniej ukończonej węglarki 9W.